"Brat marnotrawny" - postscriptum dla polskich czytelników "Komedii" Oscara Wilde'a
Czytelnikom zainteresowanym nie tylko mroczną częścią twórczości Oscara Wilde'a spod znaku „Portretu Doriana Greya” polecam zbiór jego komedii wydany u nas w 1961 przez Państwowy Instytut Wydawniczy. Zapoznamy się tam ze sztukami komediowymi Wilde’a w stylu „Wachlarza lady Windermere”, „Kobiety bez znaczenia”, „Męża idealnego” czy „Bądźmy poważni na serio”.
Niech nie zmyli Was tytuł jednej z komedii w tym zbiorku. „Brat marnotrawny” ukrywa się tu właśnie pod nazwą „Bądźmy poważni na serio”. I trzeba dodać, że komedia ta w polskim przekładzie często zmieniała tytułową etykietę, mimo że najczęściej na polskich scenach grano ją w jednym przekładzie Cecylii Wojewody. Rękopis teatralny z lat 20. XX w. (dostępny on-line) Biblioteki Teatru Lwowskiego, opatrzony jest następującym zapisem: „Jak to dobrze być Ernestem czyli: Brat marnotrawny. Komedja lekkomyślna dla ludzi serjo w trzech aktach” (w przekładzie Bolesława Gorczyńskiego). Z kolei gdy Ludwik Jerzy Kern wraz z Władysławem Krzemińskim wzięli ją na warsztat, ostatecznie swoją wersję nazwali „Mój brat niepoprawny” i pod taką nazwą była ona grana w teatrze telewizji w 1967.
W polskich teatrach można było dotychczas spotkać także mniej eksploatowane tytuły tej komedii O. Wilde’a, takie jak „Lord z walizki”, a nawet „Gdzie niemowlę?”.
Dziś najczęściej spotykaną wersją tytułu w polskim tłumaczeniu jest „Bądźmy poważni na serio”, co nieco zbliża tę komedię do angielskiego brzmienia oryginału, tj. „The Importance Of Being Earnest”, choć i tak w przekładzie bezpowrotnie ginie nieprzetłumaczalna gra angielskich słów imienia Ernest z „byciem poważnym”.
Na koniec jeszcze parę słów o adaptacjach filmowych „Brata marnotrawnego”. Kinematografia anglosaska lubi bowiem co kilka dekad sięgać po Wilde’owego klasyka. Najbliższa naszym czasom jest realizacja „Bądźmy poważni na serio” z 2002 roku w reż. Olivera Parkera z Colinem Firthem w roli Jacka – Ernesta.
Warto pamiętać, że niezwykła twórczość Wilde’a to nie tylko historia jednego mrocznego portretu...